Rowerem do Pana Tadeusza
Jeszcze w dziewiętnastym wieku zaczęto rozważać budowę linii kolejowej, która miałaby połączyć Gostyń z Kościanem. Po kilku latach przygotowań, już w dwudziestym wieku, udało się uruchomić połączenie. Od 1904 roku można było podróżować między tymi ważnymi dla regionu ośrodkami miejskimi, całkowita długość linii wynosiła niewiele ponad 40 kilometrów. Połączenie przetrwało całkiem długo, ale nie przetrwało konkurencji z szybszymi połączeniami samochodowymi i autobusowymi. Ostatnia „kościanka”, bo tak nazywano kolej, pojechała w 1991 roku. Po połączeniu pozostały tory kolejowe, kilka budynków dworcowych oraz urokliwe wiadukty.
Wyruszmy więc w trochę kolejową podróż… rowerami. Możemy zacząć od efektownego wiaduktu w Gostyniu, położonego w pobliżu stadionu. Skryty w leśnym cieniu zachwyca i… stwarza problemy przejeżdżającym pod nim kierowcom samochodów. Nie sposób się tutaj minąć w dwa auta, ktoś musi odpuścić. Na szczęście nie dochodzi tutaj do konfliktów, bo sprawę regulują znaki drogowe. Z Gostynia ruszamy do Kunowa, gdzie można rzucić okiem na budynek dawnej stacji kolejowej. Przez pewien czas mieściło się w nim nawet muzeum poświęcone „kościance”, od kilku lat nie jest aktywne, ale kto wie? Może jeszcze wznowi działalność.
Skierujmy się do Dalabuszek. Zjeżdżamy z górki, asfaltowy dywanik skręca w lewo a my kierujemy się na wprost, na „kocie łby”. Przed nami kolejny wiadukt. Pięknie stoi wśród pól, z lasem w tle, stwarzając wrażenie jakby nadal czuł się bardzo potrzebny. Węższy niż ten gostyński, bo też nie przebiega pod nim tak istotna dla ruchu samochodowego droga.
Wjeżdżamy do lasu, przez kilkadziesiąt metrów jedziemy wzdłuż torów, z czasem odchodzą one w lewo, my możemy kierować się prosto, przez leśną krzyżówkę. Piękny, urozmaicony las zachęca do zmiany kierunku i… jeśli macie ochotę to nie ma sprawy. Można trochę poszaleć leśnymi duktami, cel tego etapu to Łagowo. Wioska jest widoczna z lasu, więc będzie dobrym punktem orientacyjnym. Kiedy już leśne podboje nam się znudzą wjeżdżamy do rzeczonego Łagowa. To wieś z bardzo bogatą historią. Prowadzone w tym miejscu prace archeologiczne odkryły w Łagowie osadnictwo z kultury łużyckiej. Grodzisko sprzed kilku tysięcy lat znajduje się na półwyspie łagowskiego jeziora.
Znaleziono tu także cmentarzysko z pierwszego wieku przed Chrystusem oraz ślady osadnictwa wczesnośredniowiecznego. Kiedy się rozejrzeć dookoła wcale nie dziwi, że ludzie chcieli w tej okolicy mieszkać. Pagórkowaty teren jest otoczony bogatymi w zwierzynę lasami oraz wypełnionymi rybami jeziorami. Działo się w Łagowie od tysięcy lat, tych dawnych śladów historii nie uda się nam zobaczyć, ale warto poświęcić czas na zobaczenie dwóch obiektów z dziewiętnastego wieku. W pierwszej połowie dziewiętnastego stulecia powstała drewniana kapliczka z rzeźbą świętej rodziny, którą można spotkać w centralnym punkcie wsi. Z kolei podążając do Łagowa od strony Dalabuszek bez problemu zobaczycie najbardziej efektowny zabytek tej wsi. Drewniany wiatrak koźlak stoi w swoim miejscu od 1819 roku. Swoje funkcje sprawował do 1953, przegrał zapewne z elektryfikacją. Od tego czasu zaczął niszczeć. W tej chwili znajduje się w dość opłakanym stanie, co jednak dodaje mu specyficznego uroku. Drewniana przeszłość, po której hula wiatr… Na jednej z belek zachowało się wyryte nazwisko pierwszego właściciela wiatraka, którym był Fr. Peisert.
Tak jak, przez wieki, wielu wybierało Łagowo jako miejsce godne osiedlenia, tak teraz i my musimy dokonać wyboru. W każdej z opcji trafimy docelowo do Cichowa, ale można to zrobić na dwa sposoby. Możemy wygodną asfaltową drogą ruszyć w kierunku Bieżynia. W nim, w sezonie letnim, można przejechać się drezyną po torach „kościanki”. Drugą opcją jest polna droga, która po chwili przeradza się w „kocie łby”. Jedziemy trochę pod górkę a na przydrożnych drzewach pojawiają się ciekawe sentencje. Znajdujemy się na „Drodze przemyśleń”. Powstała dzięki inicjatywie Pawła Buksalewicza, poety i działacza społecznego.
Dojeżdżamy do Cichowa. Sporo podróżowaliśmy w kolejowych klimatach, nie wsiadając niestety do żadnego wagonu i nie widząc żadnego pociągu. Nadszedł więc czas na to żeby zobaczyć pociąg i wsiąść… nie, nie do wagonu tylko… na wagon. W Cichowie można się przejechać lilipucią kolejką parkową. Dobrze przeczytaliście – lilipucia kolejka parkowa, czyli taka dla liliputów, które mogą wsiadać do środka. Prawdziwi pasażerowie oraz sam maszynista siadają okrakiem na wagonikach. Miniaturowa kolejka parkowa w skali 1:6 o rozstawie szyn 241mm na nowo definiuje pojęcie wąskotorówki, przecież przy tych cichowskich tory „kościanki” wydają się gigantyczne.
Przejażdżka kolejką nie stanowi największej atrakcji Cichowa, nie może być przecież największa jeśli jest lilipucia. Ta wioska przez wiele lat słynęła z urokliwego jeziora. Tak jest do dzisiaj, ale turyści tłumnie ściągają tutaj także ze względu na pewnego pana… Pana Tadeusza.
W 1999 roku Andrzej Wajda zaprezentował swoją adaptację filmową epopei narodowej „Pan Tadeusz”. Po produkcji filmu pozostały zabudowania, które… przeniesiono do Cichowa. Oryginalne budowle filmowe: lamus, wozownia, stajnia, stodoła, kurnik i spichlerz odbudowano, aby spełniały funkcje kulturalne i turystyczne. Nad jeziorem powstał także Dwór Sopliców. Wszystkie obiekty złożyły się na jedyny w swoim rodzaju skansen filmowy. To wspaniałe miejsce na spacer czy imprezę, od małego spotkania rodzinnego do firmowej integracji dla… trzech tysięcy osób. W sezonie codziennie oprócz poniedziałku, a poza sezonem w niedziele, można tutaj skosztować dań kuchni staropolskiej. Dużą atrakcję stanowią mieszkające tutaj zwierzęta, w „ptasim ogrodzie” spotkamy między innymi pawie i orły, bardzo chętnie z jabłkowego poczęstunku skorzystają owce, osiołek, konie czy dziki. Czeka nas krótka przebieżka jeżeli nie wpadniemy w oko tutejszym gęsiom. Skansen przeniesie nas do sielskiej, mickiewiczowskiej wsi. Nietrudno odnieść wrażenie, że to miejsce jest tutaj od zawsze.
Dobre miejsce na start to parking przy gostyńskiej pływalni „Na fali”. Kilkadziesiąt metrów od niego znajduje się pierwszy wiadukt. Stamtąd skierujcie się ulicą Starogostyńską, miniecie hutę szkła i dojedziecie do ścieżki rowerowej, którą dojedziecie do Kunowa.
Więcej informacji na temat „kościanki”: http://www.krzywinskie.drezyny.com/index.php?d=linia&p=historia
Strona internetowa Soplicowa: http://www.soplicowo.eu/asp/pl_start.asp?typ=1&submenu=43&menu=43&strona=1
Informacje o cichowskiej „Drodze przemyśleń”: http://www.zlpwlkp.pl/?p=7958
Tekst: Tomasz Barton