Rowerem wokół Borku

Jedna wycieczka rowerowa, do pokonania niewiele ponad dwadzieścia kilometrów a do przeżycia… spotkania z dwoma wyjątkowymi kobietami, dwa pałace, świątynia, która albo się pali albo się topi oraz randka z drzewem – staruszkiem. Wchodzicie w to?

Zaczynamy od terenów nazywanych przez miejscowych „Szwajcarią Godurowską”. Tam znajdziecie najstarsze drzewo w okolicy, ponad 350 – letni dąb Kasper.

Dalszy ciąg trasy to coraz śmielej poczynająca sobie rzeczka. W końcu wyjazd z lasu, podążając polaną być może usłyszycie… strzały z broni palnej. Spokojnie, nic wam nie grozi – za chwilę dojedziecie do strzelnicy łowieckiej. Zbliżacie się do drogi krajowej nr 12, wjedźcie na nią i skierujcie się do Zalesia.

Pałac w Zalesiu, niestety, nie jest dostępny do zwiedzania, od wielu lat jest remontowany. Budynek przyciąga uwagę z zewnątrz, zbudowany jest w stylu późno klasycystycznym. Obiekt na planie prostokąta, z trzema ryzalitami od frontu, zaprojektował prawdopodobnie Stanisław Hebanowski. Bywała tu regionalna śmietanka, sporo czasu spędził w nim malarz Napoleon Orda. Nie tylko malarstwo miało się tu dobrze. Pałac i wieś należały do rodziny Stablewskich i to właśnie w Zalesiu urodziła się Irena Stablewska. Niewiele Wam mówi to nazwisko? Faktycznie, dzisiaj dość zapomniane a na przełomie XIX i XX pani Irena była jedną z najchętniej czytanych pisarek. Jej powieści były wręcz rozchwytywane. Jest autorką kilkunastu tomów, pod pseudonimem Iry pisywała między innymi do Przewodnika Katolickiego.

Wskakujmy na rower, przed nami kilkanaście kilometrów podróży. Udajemy się do miejscowości Bruczków, ale po drodze wjedziemy do Borku Wielkopolskiego. Sanktuarium na Zdzieżu to kolejny obowiązkowy przystanek. Kiedyś Zdzież był miastem, teraz jest jedynie częścią Borku. Częścią, ale niezwykle istotną. W miejscu, w którym stoi kościół, wcześniej stały trzy świątynie. Pierwsza powstała około 1390 roku a zaledwie 33 lata później spłonęła, wraz z całym Zdzieżem.

Drugi kościół powstał około 1428 roku, według legendy w budowie pomogła para koni, która tak jak się niespodziewanie pojawiła, tak też nagle zniknęła po ukończeniu inwestycji.

Pierwszy kościół spłonął a drugi… zatonął. Świątynia została zatopiona przez wody pobliskiej rzeki Pogony, która wystąpiła z brzegów w 1601 roku. Ówczesny proboszcz postanowił rozebrać zniszczony kościół i wybudować nowy, trzeci w tym miejscu. Drewniana świątynia była większa niż poprzednie, ale nie przetrwała długo – gdy w 1635 roku dziedzicem boreckim został Stanisław Przyjemski, zachęcił ówczesnego proboszcza do rozpoczęcia budowy teraźniejszego kościoła. Projekt obiektu był dziełem jednego z włoskich architektów, źródła wymieniają nazwiska Albina Fontany i Krzysztofa Bonadury Starszego.

Naszą wycieczkę zakończymy w Bruczkowie, niewielkiej wsi, w której działy się wielkie rzeczy. Uwagę przykuwa tutaj pałac, wybudowany w połowie XIX wieku w stylu klasycystycznym. Od 1882r. właścicielką Bruczkowa była Wanda Koczorowska z Rotkiewiczów. Kobieta okazała się świetnym gospodarzem i równie dobrym społecznikiem. Po śmierci męża, z którym nie miała własnych dzieci, urządziła w pałacu szkołę i internat dla sierot.

O tym jak wielkie serce miała właścicielka wsi świadczy fakt, że pałacowe przedsięwzięcia utrzymywała aż do śmierci. Do śmierci czyli przez… 40 lat! Wanda Koczorowska jeszcze za życia zadbała o to by jej majątek nadal spełniał funkcje wychowawcze. Zapisała pałac i folwark Zgromadzeniu Księży Werbistów, którzy urządzili tu wzorowy zakład wychowawczy.

Wstrząsające wydarzenia miały tutaj miejsce w trakcie II wojny światowej. Najpierw urządzono tutaj obóz przejściowy dla duchownych, w którym uwięziono kilkudziesięciu księży i zakonników. Po ich wywiezieniu, do obozu koncentracyjnego Buchenwald, w pałacu hitlerowcy utworzyli zakład germanizacyjny dla polskich dzieci. „Moją prawdziwą intencją jest wychwycić germańską rasę rozsianą po świecie, zrabować i ukraść, gdzie się tylko da” – zapowiedział w 1938 r. szef SS Heinrich Himmler. Dzieci, które spełniały kryteria rasowe, były zabierane z domów rodzinnych i osiedlane w Bruczkowie. Po tym jak przeszły proces germanizacji, po zmianie dat urodzenia, trafiały z nową tożsamością do niemieckich rodzin. Ten proces nazwano rabowaniem dzieci, szacuje się że z terenu Polski do Niemiec trafiło w ten sposób od 50 do 200 tysięcy dzieci.

W 1942 roku grupa 15 dzieci osadzonych w Bruczkowie zbuntowała się przeciwko tym zbrodniczym praktykom. Reakcja Niemców była bezwzględna, buntownicy zostali wywiezieni w okolice Poznania i rozstrzelani. 1 września 1971 roku na ścianie frontowej pałacu odsłonięto tablicę pamiątkową ku czci germanizowanych polskich dzieci, z tekstem: W tym domu w okresie okupacji przebywały przywłaszczone przez hitlerowców w celach germanizacyjnych dzieci polskie. ę jedenastą. Widzicie koronę ogromnego drzewa? To Kasper! Pędźcie się do niego przytulić! Po spotkaniu z tym staruszkiem wędrujcie dalej ścieżką, która się przy nim zaczęła. Nie będzie trudno, bo wędruje wzdłuż rzeczki.

Cała trasa ma niewiele ponad 20 kilometrów, wiedzie po w miarę równym terenie. Na odpoczynek polecamy lasy położone pomiędzy Zalesiem a Borkiem Wielkopolskim. 

Więcej informacji o Kasprze Miaskowskim: https://www.muzeum.gostyn.pl/Gosty%C5%84ski%20S%C5%82ownik%20Biograficzny?idAkt=165 

Więcej informacji o Irenie Stablewskiej: https://www.muzeum.gostyn.pl/i/ngsb/stablewska%20irena.pdf 

Więcej informacji o Wandzie Koczorowskiej: https://www.muzeum.gostyn.pl/Gosty%C5%84ski%20S%C5%82ownik%20Biograficzny?idAkt=2142 

Pałac w Zalesiu: http://www.zalesie.powiatgostyn.pl/Palac,6146.html 

Skip to content